Skakanie ze spadochronem, skoki na bungee, wyścigi samochodowe czy nurkowanie w głębinach – są to rozrywki niebezpieczne i ryzykowne. Jeden błąd, a mogą skończyć się śmiercią lub poważnym kalectwem. Są jednak ludzie, dla których stanowią idealny sposób na spędzanie wolnego czasu. Czy są oni szaleni? A może wyjątkowi? Co ich wszystkich łączy i czy „zwykły” człowiek może zostać jednym z nich?
Czy ty też możesz uprawiać sport ekstremalny?
Istnieją osoby, które mają potrzebę doznawania silnych przeżyć. Skoki adrenaliny są czymś, czego pragną. Nie interesuje ich uprawianie sportu samo w sobie. Dyscyplina musi spełniać określone wymogi – ma dostarczać mocnych wrażeń, ma być ryzykowna, wywoływać stres i strach. Ludzie wybierający samotne wyprawy w wysokie góry czy spływ kajakowy rwącą rzeką, chcą przeżyć przygodę życia, zaryzykować, sprawdzić własną wytrzymałość. Ma być trudno, wymagające, przerażająco.
Widząc osobę na ścigaczu, zastanawiamy się, po co ryzykuje. Pędząc 160km/h i szybciej, ma spore szanse na upadek, lub zderzenie się z innym pojazdem. W jednej chwili może stracić życie, lub pozbawić go innych. Ten typ człowieka ma sporo wspólnego z ekstremalnymi sportowcami. Nie potrafi on jeździć powoli i ostrożnie, musi pędzić, czuć wiatr we włosach i uciekające kilometry. Co więcej, ciągnie go do osób takich jak on.
Niecodzienna pasja
Podzielanie swojej wyjątkowej pasji jest dla „ekstremalnego” bardzo ważne.
Osobami, kwalifikującymi się do tego elitarnego grona, są himalaiści. Nie straszne im wysokości, stromość podłoża, czy niekorzystne warunki pogodowe. Ich życie to wspinaczka. Do grupy sportowców ekstremalnych, choć ciut nietypowych, można zaliczyć również podróżników, jeżdżacych do niebezpiecznych miejsc, takich jak dżungla amazońska. Jedni i drudzy nie potrafią żyć bez swojej pasji, tak jak mol książkowy nie może żyć bez dostępu do biblioteki. Słabe to porównanie, jednak coś w tym jest. Każdy z nas ma w swoim życiu element, bez którego nie umie już się obejść. Z tym, że owym „narkotykiem” dla sportowca ekstremalnego jest ryzyko.
My – zwykli ludzie nie rozumiemy sportowców ekstremalnych. Oglądając programy telewizyjne im poświęcone, czujemy strach, siedząc wygodnie w fotelu. Zastanawiamy się, po co ryzykować życie? Czy warto dla kilku chwil szczęścia, spędzić resztę dni na wózku inwalidzkim? Jest przecież tyle bezpieczniejszych dyscyplin sportu. Dla nas są one wystarczające, a nie rzadko nawet zbyt wymagające, dla nich – nudne, pozbawione elementu zaskoczenia, nie warte czasu i uwagi. Czy coś jest z nimi nie tak? Czy mają oni w sobie „gen ryzyka”?
Gen ryzyka
„Gen ryzyka” nie został naukowo udowodniony. Można jednak znaleźć wiele elementów wspólnych dla sportowców ekstremalnych. Są to między innymi: upór, inteligencja, śmiałość, brak barier, stawianie sobie wysokiej poprzeczki, zmuszanie ciała do nadludzkiego wysiłku. Nie ma wśród nich ludzi leniwych, trudno szukać osób, idących na łatwiznę. Ktoś z niską samooceną także nie wejdzie do elitarnego grona „ekstremalnych”. Nie posiadając właściwych predyspozycji, nawet mając ogromne chęci, nie damy rady przekroczyć wszystkich granic. Sportowcem tego typu trzeba się urodzić.